sobota, 7 lutego 2009

Wiosenny akordeon


Obudziło mnie słońce - pobiegły po mojej głowie chaotyczne , myśli: „gdzie jestem, co ja tu robie?” i błysnęła wśród tych myśli jakaś niezwykle odkrywcza „przecież leżę na wznak we własnym łóżku -miło tu –sesja za mną, wiosna chyba przyszła” Myśl ta stała się przyczyną jakiejś nieokiełznanej radości.
Koty na ulicach przybrały takie bardziej wiosenne, milsze oblicza i panu grającemu na akordeonie w 503ce patrzyło dziś z oczu tak przyjaźnie, że chętnie podzieliłam się z nim moją gotówką:)
Wiem, że dopiero luty – nie da się ukryć –próbowałam odpalić akumulator opla kombi od małego tico! [to coś jakby próbować transfuzji krwi z chomika do niedźwiedzia]-mój heroiczny optymizm:)
Ale co może mi popsuć humor w „wiosenny” dzień? Oczywiście ze nic- będzie okazja do spaceru!

1 komentarz:

blezz pisze...

Tak, dziś po raz pierwszy było ewidentnie wiosenne powietrze! Nawet jeśli to tylko pierwsza jaskółka która wiosny nie czyni, to jednak cieszy :)

PS: Cóż za barwne porównanie :D