poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Grafomania

Razem z Mikim postanowiliśmy napisać książkę. To bardzo ambitny plan. Tylko, że ... mi nie wychodzi, a on nie pisze swojej części. Jest pomysł na tytuł, pierwszy szkic fabularny, a nawet plan dotyczący sprzedaży i marketingu- mamy na tym zarobić mnóstwo kasy! Jeśli sięgnąć po jakieś porównanie to pierwsza strona książki smakuje jak koncentrat z koncentratu pomidorowego. Jak tak dalej pójdzie skończy się na drugiej, a czytelnik i tak nie dotrwa do końca. Do tego ambitnego planu natchnął nas pewien „młody (naturalnie jeśli przyjąć, że 24 lata to młody wiek) dżentelmen (naturalnie jeśli przyjąć, że jest tym za kogo się podaje)” ;], który napisał 290 stron czegoś co ma zamiar wydać – on może, a my nie?


No właśnie ;]

Post ma służyć jako motywacja dla Mikiego- wiem, że to przeczytasz LENIU!

środa, 19 sierpnia 2009

Wróżba noworoczna - rozwiązanie

Dobra...wiem co oznaczała wróżba noworoczna->przypomnienie postu z 2 stycznia.
Wróżby noworoczne należy odczytywać dosłownie! Dziś po prostu oniemiałam, gdy w biały dzień ujrzałam w drzwiach okołoprzystankowego budynku, golusieńkiego pana, bawiącego się swoim "sprzętem", wróć!- nie był golusieńki- na prawej nodze miał coś w rodzaju białej podwiązki-pończochy :| , ukazał sie w drzwiach, pogmerał, pojęczał, po czym znów schował się za framugą.
I to nie były moje omamy bo świadkiem tego cyrku na kółkach była znów Ćma (która jakiś czas temu zresztą, widziała podobną akcję w autobusie-ten typ był już "jej" trzecim popaprańcem od stycznia)
Jaki Nowy Rok taki cały rok?
Jeśli można...w tym roku poproszę o jakąś bardziej praktyczną wróżbę, bo takie widoki potrzebne mi są jak rybie ręcznik :/

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Połowy nad Alutkowym stawem

Zdjęcia z niedzielnych sielankowych połowów nad stawem u Alutki.
Pasuje do nich komentarz będący jednocześnie wziętym z życia, najbardziej żenującym dialogiem ostatniej dekady:]
"-ciekawe dlaczego kot jak je ryby to nie krztusi się ośćmi?...pewnie ma taki giętki przełyk
-aaaaaaaha! to stąd określenie "kocica"
-O.o"
(autor tej odkrywczej etymologii pewnie teraz spiekł raczka :p)

niedziela, 9 sierpnia 2009

Moc Skarabeusza

Dostałam dziś od Pati prawdziwego skarabeusza prosto z Egiptu(fotka rozmazana bo robiona na chybcika-teraz). Miał mi przynieść szczęście i pomyślność, a pierwsze co błyskawicznie przyniósł to telefon od mojego padre: „Kaśka byś przyjechała po mnie bo my z panem Romanem [sąsiad] jesteśmy cali w bagnie, jakiś rybak nad Narwią nas oszukał, że tam będą bobry - chcieliśmy im zrobić zdjęcia ale ich nie było” –Bobry? to gdzie Ty jesteś? (zapytałam) „W Magdalence[pub się tak nazywa:)] ” –Bobry w Magdalence? co tam robisz? ” Bo syn pana Romana ma wieczór kawalerski, byś przyjechała po nas”... wtedy już wszystko stało się jasne:)
Dziwnym zrządzeniem losu stałam się szoferem dla zadowolonej gromadki z wieczoru kawalerskiego i jeszcze dziwniejszym zrządzeniem losu zostałam wprowadzona na listę gości honorowych grilla kawalerskiego – co więcej - bez możliwości odmowy!
Jako niepijąca, z przerażeniem w oczach patrzyłam jak brat kawalera (jednocześnie mój były z czasów jeszcze licealnych) na lekko chwiejnych nogach, 1,5 metrowym toporem (o zgrozo!) rozwala kawałki podwórkowego drewna. Ogólnie całe podwórko najeżone było przeróżnymi niebezpieczeństwami: na grillowym, stole leżał mniejszy toporek (określony przyrządem do kastracji kotów), o stół oparta była strzelba (ponoć nienabita), pod stołem 4 psy, przy stole m.in. 2óch weterynarzy, a na niebie jakieś niezidentyfikowane, świecące się obiekty latające – do tej pory nie wiem co to było-poruszało się szybko i było tego chyba 6, może rano się dowiem O.o

co do Unidentified Flying Objects próbowałam się dowiedzieć- i tak na mój gust to były jakieś flary albo chińskie lampiony puszczone z okazji jakieś okazji :] Fakt faktem świeciły jakoś inaczej, było ich mniej poruszały się w poziomie i były szybsze,ale to pewnie dlatego, że to polskie chińskie lampiony ;]!

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Zgon, vizir i współczynnik zaoślenia


Tydzień w Zgonie-rewelacja!!!(zdjęć jeszcze nie mam). Książka o wampirach czytana na pomoście nad jeziorem Mokrym, burza spędzona w namiocie, świeże rybki, młodzi wilcy i leszcze, Mrągowo, bunkry,śpiewy przy ognisku, nadprodukcja witaminy D. Myślę że na zbijaniu bąków i zabijaniu komarów na mazurach, mogłabym spędzić z powodzeniem całe swoje życie...ale nawet papier toaletowy wie, że trzeba się rozwijać.
Dlatego trzeci sierpnia, powinnam zaznaczyć w kalendarzu jako krok przybliżający mnie do rozwoju - zaczęłam rozdawać cv.

z ciekawostek:

Widziałam dziś Chajzera w Macu- mimowolnie poddałam ocenie stopień śnieżnobiałości jego koszuli i aż mnie korciło żeby wylać na niego swoją kawę ;]

Wczoraj na urodzinach Kołiego odkryłam, że jego współlokator ma w pokoju wysoki współczynnik zaoślenia(zastraszającą ilość osłów przypadającą na metr kwadratowy). Zrobiłam czym prędzej zdjęcie moim telefonem. Jakość mierna ale dowód jest. Osły widoczne na zdjęciu to jeszcze nie wszystkie - na kalendarzu na innej ścianie widniały 3 kolejne.
Jeden z osłów umiał nawet pojękiwać - co spotęgowało mój już i tak rewelacyjny nastrój.