poniedziałek, 25 maja 2009
młodzież
Turew- wyczerpujące;) terenowe zajęcia,zadrzewienia śródpolne,nocleg w pałacu, duchy, sowy, przygoda ah przygoda!
a spośród miliona zdjęć wybrałam to jedno bo tylko na nim widać miejscową młodzież osaczającą naszą grupę (byliśmy nie lada atrakcją, może nawet większą od mającego przybyć lada dzień Pawlaka z PSLu)
niedziela, 24 maja 2009
wtorek, 19 maja 2009
19 akcja GTWb "Prawie, jak w..." (czyli kawałki innych miejsc w Warszawie)
Prawie jak w Moskwie.
Moskiewscy turyści przybywając do centrum Warszawy i patrząc na Pałac Kultury i Nauki na pewno czują się jak u siebie.
A to dlatego, że u siebie mają takich aż 7 :]
Oglądając rysunki elewacji można porównać gabaryty wszystkich tych tzw "snów pijanego cukiernika" do naszego warszawskiego -trzeba powiększyć
[rysunki pochodzą z bardzo ciekawej strony gdzie można obejrzeć inne budynki wysokościowe z całego świata-link]
W kultowej polskiej komedii wątek pałacu pojawia się w minutach 3:08-5:40
Budynek sprzedany ma być za kontener z brudną forsą, następnie kupiec jedzie dalej "tam gdzie jest więcej takich"
No mają rozmach...;]
niedziela, 17 maja 2009
pluskwy prezydenta
wtorek, 12 maja 2009
Lepiej być za oknem
Dziś we śnie zasnęłam w zaspie śniegu.
Prawie zamarzłam. Ale obudziły mnie szare lisy i dzikie psy trącające mnie nosem- o dziwo jak otworzyłam oczy nie było śniegu tylko piękne żywe kolory lasu-jeszcze takich nie widziałam- jakość HD. Musiałam otworzyć oczy drugi raz i tym razem okazało się, że to niestety mój pokój w niezmienionej od wczoraj formie.
Wystarczyło jednak otworzyć okno.
Poczłapująca kaczka, pan z akordeonem (Lalalala la Larararaj rararararaj lalalalalaraj) i wszystko było by pięknie... GDYBY NIE AKOMPANIAMENT WIERTARKI SĄSIADA Z GÓRY (JUŻ DRUGI MIESIĄC!!!)
Jutro ekskursja w kierunku Wielkopolski – będą lasy, pałace i kolory.Piknie będzie!
Prawie zamarzłam. Ale obudziły mnie szare lisy i dzikie psy trącające mnie nosem- o dziwo jak otworzyłam oczy nie było śniegu tylko piękne żywe kolory lasu-jeszcze takich nie widziałam- jakość HD. Musiałam otworzyć oczy drugi raz i tym razem okazało się, że to niestety mój pokój w niezmienionej od wczoraj formie.
Wystarczyło jednak otworzyć okno.
Poczłapująca kaczka, pan z akordeonem (Lalalala la Larararaj rararararaj lalalalalaraj) i wszystko było by pięknie... GDYBY NIE AKOMPANIAMENT WIERTARKI SĄSIADA Z GÓRY (JUŻ DRUGI MIESIĄC!!!)
Jutro ekskursja w kierunku Wielkopolski – będą lasy, pałace i kolory.Piknie będzie!
wtorek, 5 maja 2009
pora na telesfora
Tanie, radosne i proste się nudzi bo jedząc same lody - nie najesz się.
Pora coś zbroić;]
Pora coś zbroić;]
niedziela, 3 maja 2009
Bilans z dni różnych
Pora uzupełnić notes wspomnień.
Dawno mnie tu nie było a ponieważ nie chce mi się jakoś tego wszystkiego składnie opisywać, zarzucę kilka zdjęć i parę zdań na odczepnego (co by nie było, że blog umiera)
Przez cały czas mojej nieobecności robiłam rzeczy różne i w dużej ilości: ciekawe,nieciekawe,pożyteczne,bezużyteczne,godne podziwu i nikczemne:]
obóz rzeźbiarski w Łucznicy - 3 dni zabawy z gliną, skoki przez ognisko (najwyraźniej jestem z drewna odpornego na płomienie), siatkówka bez zasad, forsowanie wiekowego dębu ,gra na bębnach, kuchnia polowa w wydaniu Frankozziego i jeszcze dużo dużo.
Bo później - nauka jedzenia pałeczkami i takie takie (różne)
Majówka rozpoczęta grillem numer Nty a zakończona weselichem w doborowym składzie.
Sponsorem majówki oraz powrotu do stolicy była plaga komarów.
P.S. Aha i wygrałam telefon w keczupowym komiksowym konkursie;] (licząc ten zgubiony niegdyś w Olsztynie-bilans wyszedł na zero)
[zdjecia-jak cały post-rzucone od niechcenia-szczerze wstyd mi za ten chaos, robione przez osoby różne, w różnym stopniu trzeźwości]
Dawno mnie tu nie było a ponieważ nie chce mi się jakoś tego wszystkiego składnie opisywać, zarzucę kilka zdjęć i parę zdań na odczepnego (co by nie było, że blog umiera)
Przez cały czas mojej nieobecności robiłam rzeczy różne i w dużej ilości: ciekawe,nieciekawe,pożyteczne,bezużyteczne,godne podziwu i nikczemne:]
obóz rzeźbiarski w Łucznicy - 3 dni zabawy z gliną, skoki przez ognisko (najwyraźniej jestem z drewna odpornego na płomienie), siatkówka bez zasad, forsowanie wiekowego dębu ,gra na bębnach, kuchnia polowa w wydaniu Frankozziego i jeszcze dużo dużo.
Bo później - nauka jedzenia pałeczkami i takie takie (różne)
Majówka rozpoczęta grillem numer Nty a zakończona weselichem w doborowym składzie.
Sponsorem majówki oraz powrotu do stolicy była plaga komarów.
P.S. Aha i wygrałam telefon w keczupowym komiksowym konkursie;] (licząc ten zgubiony niegdyś w Olsztynie-bilans wyszedł na zero)
[zdjecia-jak cały post-rzucone od niechcenia-szczerze wstyd mi za ten chaos, robione przez osoby różne, w różnym stopniu trzeźwości]
Subskrybuj:
Posty (Atom)