piątek, 2 stycznia 2009

wróżba na 2009 -"Jaki Nowy Rok, taki cały rok"


Zwykło się mawiać, że to co spotyka Cię w Nowy Rok jest swego rodzaju wróżbą-zapowiedzią na dni kolejne tegoż roku...






Okolice godziny 6:00, 1 stycznia 2009 roku. Powrót.

Przestępując z nogi na nogę usiłowałam pomóc to lewej, to znów prawej stopie. Stojąc praktycznie na samym obcasie, starałam się uchronić biedaczki od kontaktu z lodowatym podłożem przystankowego chodnika.
"-Wiecie co? Nienawidzę czekać.
-To nie czekaj-będzie ci łatwiej czekać.
-O! To nasz!Wreszcie..."

Ćma i Pati dopadły kaloryfer a ja spoczęłam na przytulnym siedzeniu przy oknie. Jeszcze wtedy nie mogłam wiedzieć, że nie był to najszczęśliwiej obrany azymut. Jednak już po chwili, pustą przestrzeń na lewo ode mnie wypełniła postać osobnika, któremu od samego początku nadałam przydomek "typ".
Rozgościł się obok mnie. Miał rozpiętą kurtkę- i co zastanowiło- jego prawa ręka nie znajdowała się w rękawie a wewnątrz kurtki. Prawą dłonią usilnie czegoś poszukiwał. Pomyślałam: "W porządku, pewnie szuka czegoś w kieszeni..." Odwróciłam wzrok, żeby za chwilę znów skierować go w stronę wyraźnie rejestrowanego kątem oka ruchu.
Nie mogłam uwierzyć! Typ wyciągnął swój drobiazg z rozporka i czule obracał go w dłoni. Lewą ręką, która przytrzymywała kurtkę, zasłaniał proceder od zewnętrznej. nie przejmował się jednak tym,że ja widzę to wszystko dosłownie i w przenośni jak na dłoni. Nie myślałam długo, właściwie to wcale nie myślałam-odruch był prosty: oczy jak 5 złotych i natychmiastowa ucieczka z wytworzonych przez typa "kleszczy".
"-Dziewczyny! On się br......wał!
-No co ty! Musiało ci się wydawać...
-Ale ja to widziałam![czy aby na pewno widziałam??! W końcu nie spałam całą noc]"

Dla bezpieczeństwa nie spojrzałam już w jego kierunku i pognałam z Pati na przód autobusu. Ćma twardo i niezmiennie korzystała z ciepła kaloryfera. Jednak i ona prędko pojawiła się przy nas z pełnym powagi oświadczeniem na ustach: "On naprawdę ma go na wierzchu." Wątpliwości jak szybko się pojawiły, tak samo szybko się rozwiały.
Tak,miał go na wierzchu. Całe szczęście typ i cały jego "wierzch" czy też "wierzchołek" wysiedli na następnym przystanku.

W autobusie zostałyśmy my i zastanawiająca myśl o wróżbie na 2009 rok.:)
Cóż może oznaczać?

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

.. i mówisz że to co on wyjął to był Prawdziwy Męski Siusior?! Jaaa...

(oniemiały)Kuba

drewno pisze...

to była, że tak powiem broń małego kalibru:)-typ raczej nie miał się czym pochwalić, poza tym chyba jeszcze za krótko siedziałam hehe :D

Anonimowy pisze...

widzę że potraktowałaś sprawę jak profesjonalna redaktorka i przyjrzałaś się dokładnie;)
Kuba

drewno pisze...

profesjonalnym redaktorkom wystarczy ułamek sekundy i rzut jednym okiem:)

AndrewMCR pisze...

Hehe-noworoczna przygoda.
Ale popatrz na to od strony tamtego biednego pana-uciekłaś na widok jego ptaszka przez co on mógł popaść w kompleksy :P

Anonimowy pisze...

oj, dziwny to był dzień:)
A ciekawe co oznacza
mój skradziony-nie skradziony aparat???

Pati

drewno pisze...

Andrju-coś Ty! pewnie pomyślał: "hahha wystraszyła się mojego potwora!" :)
Pati-to oznacza, że w tym roku odzyskasz coś cennego co straciłaś, albo jeśli wolisz- że codziennie będziesz gubić i znajdować aparat- improwizuję:D

Anonimowy pisze...

no ta druga wersja wróżby brzmi trochę mniej prawdobodobnie....:))


i jeszcze trzeba dodać, że podczas tego pamiętnego powrotu miało miejsce pare innych dziwnych zdarzeń, tylko że to ostatnie pobiło wszystko;)

Pati