sobota, 31 stycznia 2009

MakaŁo


















5 godzinne wieszanie prac w Wilanowie a potem grupowe taneczne baunsy do 3ciej w nocy, a rano trzeba wstać bo wernisaż- było wino w plastikowych kubeczkach a potem spacer po parku (drzewo z rakiem, piszcząca pagoda i cienki lód) w kieszeni u Michała znalazły się jeszcze zniżki na zupę chmielową w remoncie- co spontanicznie wyznaczyło kolejny punkt dnia. Potem ktoś zakrzyknął: ”przecież ja mam karty” zatem przypomnieliśmy sobie grę w makao i dupę biskupa. Jak już znudziły się nam wszystkie głupie karciane gry-przeszliśmy do mądrych karcianych wróżb: „Widzę przystojnego mężczyznę, który dostanie list od drugiego mężczyzny, który ma żonę, ale nic z tego nie będzie” „Widzę przystojnego mężczyznę i drugiego przystojnego mężczyznę, który dostanie list od trzeciego mężczyzny, ale nic z tego nie będzie” oczywiście wróżby wzięliśmy sobie do serca cokolwiek by nie znaczyły.
Wróciłam do mieszkania jakoś ok. 23- zasnęłam w pokrowcu, żeby wstać za parę godzin przebrać się i wypić karton mleka. Tak, wiem- wstyd i nie przystoi.
Ale za karę dostałam kaszlu.
[zdjęcia okrojone z Wilkowego aparatu, twarze objęła cenzura-były za mocno ucieszone:)]

Brak komentarzy: