poniedziałek, 10 listopada 2008

po przejściach















Wieczór miał być leniwy i spokojny. Tylko, że z 3 gości (chyba przez pączkowanie), zrobiło się 12 gości i... pies :D. Osobliwy prezent przynieśli- znak drogowy „przejście dla pieszych” (wzięty podobno „bo leżał”) Jak otworzyłam przegniłe oczy rano to myślałam ze zadławię się własnym śmiechem. Wisi - dumnie zastępując paskudny heńkowy obraz. Muszę przyznać, że wkomponował się świetnie w klimat pokoju przechodniego!
W ramach wietrzenia głów ja i Ćma poszłyśmy poszwędać się z kawą po starówce, tylko trochę na zdjęciu nie widać...że starówka;)

Brak komentarzy: