niedziela, 24 sierpnia 2008

Weselny mortal kombat


Taką komedię widziałam pierwszy raz... nie przypuszczałam, że będzie mi dane oglądać ten cyrk na żywo..niesamowitych wrażeń dostarczył mi mój kuzyn-Nóż, zapraszając mnie na wesele swojego kumpla z pracy:D -->Na początek szwagier szwagra w mordę lał-z siłą rażenia 3 poplamionych krwią koszul, góralska muzyka w wydaniu rasowych Goroli, GONG! oczepiny-przerwany na pół welon, muchę łapie "NIEpartner", pan młody dostaje z główki od "partnera"(bilans strat=rozcięta warga), policja zakuwa gościa w kajdanki,GONG! nowa panna młoda [na moje własne potrzeby nazwana "Ibiza"] wchodzi na scenę do górali i odczynia tarło rybne-naciera na nich swym obezwładnionym procentami ciałem i wydaje z siebie okrzyki radości,następnie otwiera butelkę napoju i w szale uniesienia oblewa nim zgromadzonych na parkiecie gości,GONG!wraca okajdankowany-przypomina sobie o Ibizie-starcie-mój kuzyn rusza na odsiecz -zyskując na tym plombę w nos, GONG! prawdziwa panna młoda kłóci się ze swoją teściową,płaczą obydwie, GONG! Na zakończenie, urocza para zaproszonych gości pokłada się do pijanego snu na "wygodnym" weselnym stole, błogą ciszę dogorywającej imprezy zakłóca jednak nagły, głuchy dźwięk zwalonego z krzesła cielska uroczej pani małżonki, która mimowolnie spadając na podłogę nie omija pobliskiego filara. Ostatecznej utylizacji dokonują kelnerzy, wynosząc "odpady" gdzieś w bezpieczne miejsce. GONG!GONG!GONG!And the Winner is..???


*zdjęcia parki zrobione z tajniaka -aparatem z telefonu:)nie mogłam się powstrzymać

Brak komentarzy: